Losy polskiego dziedzictwa kulturowego na kresach

admin 1998-03-31

Z profesorem Janem Ostrowskim rozmawia Irena Waluś

Wiele zabytków polskiej kultury znajduje się obecnie poza granicami Polski. Na Kresach są ich tysiące. Dużo pomników zaginęło w zawieruchach dziejowych przypadkowo lub zniszczono je celowo. Jednak te co zostały są rozsiane na Kresach jak perły, mają wielką rangę artystyczną. Przypominają nam o polskiej obecności na tych ziemiach, która miała twórczy charakter. Niestety, obecny stan polskich zabytków na Kresach często jest fatalny. Te problemy są w kręgu naukowych zainteresowań profesora Jana Ostrowskiego z Krakowa, który inwentaryzuje zabytki związane z kulturą polską na Wschodzie.

- Panie profesorze, jakimi problemami kultury polskiej na Kresach pan się zajmuje?

- Staram się ujmować proces historyczny dotyczący obecności kultury polskiej za wschodnią granicą w dwóch pojęciach: tworzenia i destrukcji. Byty w naszej historii okresy, gdy to dziedzictwo przyrastało, wzbogacało się, było tworzone, budowane, ale były tez długie okresy, gdy je niszczono. Niestety, tych drugich było więcej.

- I związane one byty z rozbiorami Polski. Jakie zabory były najokrutniejsze dla dziedzictwa kulturowego?

- Zawsze utrata niepodległości odbija się bardzo negatywnie na dziedzictwie kulturowym danego narodu. I to pod każdym względem, czy to duchowym, czy materialnym. Rosja jest odpowiedzialną za ogromne zniszczenia w XIX wieku i Rosja w sensie Związku Sowieckiego za straszliwe zniszczenia w XX wieku. Ale trzeb pamiętać tez o Austrii, która zaraz po pierwszym rozbiorze, po 1772 roku też doprowadziła do bardzo daleko idących destrukcji w imię postępu i oświeconego absolutyzmu, który chciał tu poprawić struktury Kościoła, a tak naprawdę w znacznym stopniu niszczył jego dziedzictwo.

- W takim razie powstaje pytanie: jaki byt zabór pruski?

- To jest zupełnie inna problematyka. Tu sytuacja wygląda inaczej. System pruski byt bardzo twardy, ale zawsze był regulowany przez prawo. Tam były tendencje do usuwania Polaków z ziemi, ale nie niszczono dziedzictwa materialnego. To po prostu nie przychodziło Niemcom do głowy.

- Jakie skutki miały dla polskiej kultury powstania XIX wieku?

- Obydwa powstania XIX wieku i listopadowe i styczniowe wyzwoliły długi okres represji rosyjskich, które w ogóle stworzyły pewien system i pewną socjotechnikę. Objęty one różne dziedziny życia: od odebrania przywilejów szlacheckich Polakom i zakazu kupowania ziemi przez osoby narodowości polskiej, aż po fizyczne niszczenie kościołów i klasztorów.

- W 1838 roku została zlikwidowana Unia. Jaki cel miały w tym władze carskie?

- To było generalnie rzecz biorąc uderzenie nie tylko w polskość, co w obecność kultury zachodniej, bo unici nie byli Polakami. Byli z reguły Rusinami, którzy dzisiaj określają się jako Białorusini i Ukraińcy. Ich przynależność do Kościoła związanego z Rzymem zbliżała ich do zachodu. Carat tego nie chciał zaakceptować i bardzo zdecydowanie, gdy już tylko mógł. Unię zlikwidował. Zresztą dokładnie to samo zrobił rząd sowiecki w 1946 roku we Lwowie.

- Lżejszy okres w zaborze rosyjskim nastąpił dopiero po 1905 roku. co się zmieniło?

- To tzw. okres liberalizacji, który się przyczynił do daleko idącego odtworzenia struktury Kościoła katolickiego. Mało tego, na niektórych terenach, na przykład na Chetmszczyźnie doprowadził do polonizacji tamtejszych Rusinów. Dlatego, że oni o pokolenie wcześniej zostali przymusowo wcieleni do Kościoła prawosławnego. Po 1905 roku mogli od prawosławia odejść lecz nie do Unii (bo jej już nie było) a do Kościoła rzymskokatolickiego, i oni to masowo zrobili, w ten sposób Chełmszczyzna z terenu rusińskiego stała się w ciągu jednego pokolenia terenem zamieszkałym w większości przez Polaków. Stąd liczne ukraińskie nazwiska wśród katolickiego społeczeństwa Chełmszczyzny.

- Ale po tym lżejszym okresie była pierwsza wojna światowa. Jakie byty jej skutki dla kultury polskiej na obszarach wschodnich?

- Uważam, że skutki pierwszej wojny światowej dla stanu dziedzictwa zabytkowego byty straszne. Ta wojna długo trwała, fronty przetaczały się w obydwie strony, toteż straty byty większe niż za czasów drugiej wojny światowej. Niestety nie umiem tego poprzeć żadnymi danymi statystycznymi, bo takich statystyk nikt nie prowadził. Ale sądzę, że zniszczono wówczas bardzo dużo.

- Wiele zabytków przetrwało dzięki temu, że w okresie międzywojennym te tereny były w granicach drugiej Rzeczypospolitej.

- To już jest zjawisko uchwytne statystycznie. Zadałem sobie trud policzenia oficjalnego zarejestrowania zabytków w wydaniach katalogów białoruskich i ukraińskich. Później zestawiłem z ilością danych obwodów, które przed wojną wchodziły w skład II Rzeczypospolitej z tymi, które wchodziły do ZSRR. Różnica jest dramatyczna, w wielu przypadkach kilkunastokrotna 1:15,1:18, na korzyść tych terenów, które należały do Polski. Te ziemie w latach 20 - 30 -tych żyły normalnym życiem. Natomiast po drugiej stronie granicy było dosłownie piekło, które dotyczyło zarówno ludzi jak i zabytków. Ludzi wywożono i niszczono fizycznie, zabytki również z jakąś nietypową furią wysadzano w powietrze.

- Istnieje opinia, że propaganda sowiecka demonizowała skutki drugiej wojny światowej. Czy pan profesor zgodzi się z tą opinią?

- To jest znany fakt, dotyczący nie tylko zabytków. Tu chodziło przede wszystkim o możliwość oskarżenia Niemców o straty ludnościowe, spowodowane polityką stalinowską. Mogło to potem się przenosić i na straty w kulturze. Bo najłatwiej powiedzieć: "Przyszli faszyści i zniszczyli".

- Obecnie na Białorusi dużo zabytków odnawia się. Nie zawsze te prace prowadzą specjaliści-konserwatorzy. Często, jak na przykład kościoły, parafianie remontują własnymi sitami. Niestety, popełnia się przy tym błędy. Co można w tej sytuacji radzić?

- Jest kilka typowych błędów, które są stale powtarzane przy remontach obiektów zabytkowych. Przed wszystkim masowe stosowanie cementu. Cement absolutnie nie powinien być używany w pracach konserwatorskich, ani jako zaprawa dla cegieł, a już w żadnym przypadku jako składnik tynku. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że cement jest hydroskopijny, inaczej mówiąc ciągnie wodę i powoduje zawilgocenie murów. Rozumiem, że to materiał najtańszy i najłatwiejszy do zastosowania, ale naprawdę stanowi olbrzymie zagrożenie dla starego muru. Natomiast farba olejna dobrze stosowana może być znakomitym materiałem, wszyscy wybitni malarze jej używają. Ale gorzej jest, gdy wpadnie w ręce kogoś niepowołanego, który na przykład, przy jej pomocy restauruje malowidła ścienne, bo tu jej stosować nie wolno. Na ścianie stosuje się farby wapienne, kredkowe lub zbliżone do nich. Nigdy olejne, bo powstaje wtedy lamperia, na której krystalizuje się woda. l to wcześniej czy później spadnie. Pomijając już to, że taka olejna warstwa jest prawie niemożliwa do oczyszczenia. Nawet jeżeli potem przy danym zabytku będzie pracował dobry konserwator.

"Glos znad Niemna", 20 grudnia 1997.