Pod przewodem Małopolski
admin 1996-05-31
Rozmowa z Kazimierzem Barczykiem, przewodniczącym Zarządu Stowarzyszenia Gmin Małopolskich, radnym Miasta Krakowa
Do znanych animozji krakowsko - warszawskich doszedł ostatnio tzw. fenomen Małopolski, czyli wyraziste różnice w politycznych preferencjach tej części Polski, gdzie w ostatnich wyborach prezydenckich zwyciężył Lech Wałęsa, a w wyborach parlamentarnych i samorządowych SLD plasowało się za partiami chłopskimi, prawicowymi i Unią Wolności. Czy w Pana mniemaniu taki fenomen rzeczywiście istnieje?
Zaraz po wyborach prezydenckich o fenomenie Małopolski pisała Rzeczpospolita, ja ostatnio Myśl Polska. Ja dostrzegłem go wcześniej od komentatorów politycznych, co zresztą przyczyniło się do powołania z mojej inicjatywy Stowarzyszenia Gmin Małopolskich, któremu od pięciu lat przewodniczę. Fenomen ów ma rodowód historyczny. Do Małopolski wcześniej niż na inne ziemie polskie dotarło chrześcijaństwo z Moraw, a w czasach rozbicia dzielnicowego była to w dużej części dzielnica senioralna. Tutaj powstał najstarszy uniwersytet na wschód od Renu, a potem rozkwitła jagiellońska Rzeczpospolita Obojga Narodów. Stąd z końcem XVIII wieku wyruszył Kościuszko, by ratować ojczyznę od zaborców i ponad wiek później Piłsudski z Legionami, by odzyskać utraconą przez nas niepodległość. Przez ostatnie dziesięciolecia XIX wieku austriacka Galicja i Lodomeria z autonomicznym szkolnictwem, kulturą i samorządem nazywana była polskim Piemontem. Małopolska zrodziła wreszcie najwybitniejszego w naszych dziejach Polaka - Papieża Karola Wojtyłę. Kiedy po spławieniu stolicy z Krakowa do Warszawy po nizinach mazowieckich hulały wiatry obcych interesów, w Małopolsce Polacy nadal integrowali się dzięki wierze, własności prywatnej i tradycji. Współczesną Małopolskę porównałbym do obecnej Bawarii, zintegrowanej w podobny sposób religijnie, kulturowo i społecznie.
Ale swoje tradycje ma także Poznańskie czy Śląsk. W czym te regiony są gorsze od Małopolski?
U nas nie było tak wielkich migracji ludności jak gdzie indziej, ludzie są bardziej przywiązani do ziemi i miejsca, w którym przyszło im żyć. Śląsk to w połowie ludność napływowa, a poznaniacy na pierwszym planie stawiają gospodarkę. Górale na przykład mówią o sobie "krzoki", podkreślając w ten sposób, że ich rody tkwią na ojcowiźnie od wieków. Objawiło się to w ostatnim referendum uwłaszczeniowym, w którym dwa razy więcej osób niż gdzie indziej głosowało za powszechnym uwłaszczeniem Polaków.
Pamiętam jednak ze szkoły, że do swej ziemi przywiązani byli także poznaniacy i ślązacy, czego dowodem był wóz Drzymały i powstania śląskie. Czy aby odrębność Małopolski nie jest ideologią dorabianą na siłę do wyników wyborów?
Wyniki są jakie są i trzeba próbować je wytłumaczyć. Śmiem twierdzić, że Kraków i Małopolska opierają się ciągle niedobrym, obcym wzorom dzięki własnej tożsamości. Obserwuję to także w historii najnowszej, obejmującej czasy PRL. Tu w 1981 ukazywała się Gazeta Krakowska pod redaktorem Maciejem Szumowskim - organ Komitetu Krakowskiego PZPR, przecierający drogę przyszłej, naprawdę wolnej prasie. Tu wreszcie SLD wysunęło na wojewodę człowieka, który rzucił legitymację partyjną po 13 grudnia 1981 roku i nie wstąpił potem do SDRP zawdzięczając stanowisko wojewody "tylko" udziałowi w komitecie wyborczym Kwaśniewskiego. Znalazł się tam, mimo że poprzednio jako historyk myśli politycznej publikował w antykomunistycznym "Znaku" i paryskiej "Kulturze". Poza tym pamiętajmy, że bardziej centroprawicowa niż gdzie indziej jest w Małopolsce Unia Wolności z posłem Janem Marią Rokitą, a mniej lewicowa niż w innych regionach kraju Unia Pracy z posłem Piotrem Czarneckim, któremu obce są na przykład antykościelne hasła jego partii. W Małopolsce wreszcie nie ma ani jednego senatora z SLD, za to mamy wicemarszałka Senatu Stefana Jurczaka z Krakowa. Większość solidarnościowych senatorów została wybrana właśnie w Małopolsce, którą można nazwać swoistym matecznikiem Solidarności. Stąd, z rzeszowskiego wyszedł obecny jej przewodniczący Marian Krzaklewski.
Kandydatura prof. Jacka Majchrowskiego na nowego wojewodę nie zyskała pozytywnej opinii krakowskiego sejmiku samorządowego. Jaki jest stosunek SGM do tej nominacji dokonanej pomimo negatywnej opinii Sejmiku.
Opinie środowisk samorządowych powinny być respektowane. Jako stowarzyszenie nie mamy niestety prawa do opiniowania kandydatów na wojewodę. W grudniu ubiegłego roku na spotkaniu prezydentów, burmistrzów, wójtów oraz przewodniczących rad gmin i marszałków sejmików samorządowych Małopolski przyjęliśmy oświadczenie, w którym domagamy się od władz w Warszawie zagwarantowania wpływu dla samorządów Małopolski na sprawy publiczne, w tym obsadzanie stanowisk w lokalnych urzędach i instytucjach. Chodziło nam m.in. o to, aby rządząca obecnie koalicja SLD-PSL absolutnie nie nasyłała nam "spadochroniarzy", jak kiedyś czyniła to władza centralna. Funkcje samorządowe i państwowe powinny pełnić osoby akceptowane na danym terenie.
Przy całym szacunku dla historycznej roli Galicji przypomnieć wypada, że to właśnie stąd wyszedł Adres do Franciszka Józefa: "Przy Tobie Panie stoimy i przy Tobie stać chcemy". Jeśli to galicyjska przezorność to nie bardzo pasuje do niedawnych projektów rezolucji Rady Miasta Krakowa, aby uznać Aleksandra Kwaśniewskiego za "persona non grata " pod Wawelem. Krakowski poseł Andrzej Urbańczyk z SLD na spotkaniu z Zarządem Miasta ostrzegł, że o ile on sam rozumie krakowian, bo jest stad, to jego koledzy klubowi w Sejmie niekoniecznie. Są oni, według Urbańczyka, coraz bardziej poirytowani na Kraków właśnie z powodu takich symbolicznych gestów. Może się więc zdarzyć - ostrzegał Urbańczyk - że nie przegłosują jakichś funduszy dla Krakowa. Chodzić może o pieniądze na rewaloryzację zabytków czy obwodnicę.
Wiernopoddańczy Adres Krakowa do rządzącej koalicji nie wchodzi w grę. Jeśli natomiast SLD chce Kraków karać za głosowanie na opozycję to przypomnę, że podobnie było po niekorzystnym dla komunistów referendum w 1946 roku, kiedy za karę ograniczono dostawy atrakcyjnych towarów, a potem postawiono pod Krakowem Nową Hutę. Trzydzieści lat później w stanie wojennym, robotnicy z Huty Lenina (obecnie Sędzimira) bardzo aktywnie wspierali inteligencję krakowską w walce z realnym socjalizmem. Następstwa karania Krakowa obróciły się przeciw tym, którzy karę wymierzali. Oby teraz nie zdarzyło się podobnie. W czasach demokracji i wolnego rynku "karanie" społeczności lokalnej za opozycyjność wobec władzy centralnej jest anachronizmem rodem z PRL-u, sprzecznym z obyczajem demokratycznym.
SLD ma w krakowskiej Radzie Miasta ponad 20 % radnych i jest na razie największym ugrupowaniem opozycyjnym. Czy podobnie jest w innych małopolskich gminach?
W Krakowie w pierwszych wyborach samorządowych w 1990 roku wybrano 73 radnych z listy krakowskiego komitetu Solidarności i pozostałych dwóch z KPN. Obecnie SLD ma w Krakowie wyjątkowo dużo radnych. Inna jest sytuacja w wojewódzkich sejmikach samorządowych. Dopiero w tej kadencji tj. po wyborach samorządowych w 1994 roku w sejmikach samorządowych Małopolski pojawili się radni z SLD, raczej nieobecni tam wcześniej. Dwóch radnych z SLD znalazło się także w sejmiku krakowskim. Stało się to głównie dzięki porozumieniu z radnymi z Unii Wolności. Jeśli chodzi o SGM, to nie znam przypadku, aby któryś z delegatów 130 gmin członkowskich deklarował przynależność do SLD. W gminach Małopolski szczególnie ceni się patriotyzm i skłaniają się one moim zdaniem ku centroprawicy i chadecji. Takie są również zapatrywania ludowców z PSL w Małopolsce dość licznie reprezentowanego we władzach samorządowych. Poza tym wiele osób wybranych do władz gminnych, pozostając często bezpartyjnymi, odwoływało się do ugrupowań centroprawicowych: PC, ZChN, BBWR, CHDSP, PChD, ZP, KPN, UPR, RdR i oczywiście Solidarności. W kilku dużych miastach sporo radnych ma też Unia Wolności.
Porzucając rozważania o fenomenie Małopolski i jego konsekwencjach skupmy się na stowarzyszeniu, które zrzesza małopolskie gminy. Czy kilka lat istnienia SGM potwierdziło ideę jego powołania?
Myślę, że jak najbardziej. Zrzeszamy jak już mówiłem, 130 gmin z obszaru historycznej Małopolski od Bielska po Przemyśl. Jednoczymy gminy z 11 województw: bielskiego, krakowskiego, krośnieńskiego, nowosądeckiego, przemyskiego, rzeszowskiego, tarnobrzeskiego, tarnowskiego w tym w części z katowickiego, kieleckiego i częstochowskiego. W naszej działalności od początku nastawiliśmy się na tzw. lobbing, czyli patronowanie pewnym ideom, które zanim dojrzeją do realizacji muszą być przemyślane, opracowane i odpowiednio zaprezentowane. Według statutu chcemy upowszechnić ideę samorządności, podtrzymywać tradycje historyczne Małopolski, popularyzować wiedzę o niej oraz wspierać regionalną współpracę przygraniczną z Ukrainą, Słowacją i Czechami.
Może więcej konkretów.
Sprawy, którymi się zajmujemy wybiegają w przyszłość i realnych kształtów nabiorą za rok, dwa, pięć czy nawet dziesięć lat. Wspomnę choćby o coraz głośniejszej idei "Olimpiada 2006" w Małopolsce. Pomysł zrodził się w naszym regionie przed kilkoma laty, a szansa zrealizowania będzie dopiero za lat dziesięć. SGM uczestniczy w pracach przygotowawczych prowadzonych przez związek gmin z Zakopanem i Krakowem, powołany do realizacji tego programu. Związek musi w ciągu półtora roku opracować wniosek do MK01 z proponowanym programem imprez, lokalizacją obiektów olimpijskich i całą infrastrukturą. Z zagadnień o bliższym horyzoncie czasowym, którymi zajmuje się SGM wymienię Małopolski Program Rozwoju Wsi i Rolnictwa. Przedstawione są w nim analizy wskazujące, że Małopolska powinna wykorzystywać swe walory przyrodnicze i rozpocząć program przygotowawczy do wejścia do Europy oraz nastawić się jeszcze bardziej na turystykę. Będziemy przekonywać do tego ludzi, urzędy i instytucje, które mają w tej sprawie coś do powiedzenia. Natomiast już w maju od 16 do 18, współorganizujemy I Małopolskie Targi Gmin. Przewidujemy, że przyciągną one z jednej strony firmy świadczące różnorakie usługi dla gmin oraz inwestorów zagranicznych pragnących inwestować na ich terenie, a z drugiej strony przedstawicieli wydziałów urzędów gminnych, miejskich i wojewódzkich oraz przedsiębiorstw komunalnych, poszukujących najlepszych sposobów realizacji zadań postawionych przed samorządami. Będzie więc to kompleksowa oferta gmin i dla gmin, a więc na przykład sprzęt komputerowy, technologie dla przedsiębiorstw komunalnych, ale też poradnictwo w zakresie przekształceń własnościowych, kredytów i obligacji komunalnych. Wspólnie z Towarzystwem Polska - Czechy - Słowacja rok 1996 obchodzimy jako "Rok Wyszehradzki". Popieramy budowę europejskich autostrad pomoc -południe i wschód - zachód przebiegających przez Małopolskę. Pracujemy też nad małopolskim programem rozwoju "Małopolska 2000".
Wszystko to ma służyć jak rozumiem podstawowemu celowi SGM: rozwojowi Małopolski i krzewieniu samorządności.
To jest oczywiście podstawowy motyw wszelkich naszych poczynań. SGM powstało wówczas gdy mówiło się o bliskiej regionalizacji kraju, połączonej z decentralizacją państwa. Potem sprawa ucichła, by teraz odżyć na nowo. Przypomnę powszechną opinię, że z reform przeprowadzonych w Polsce po 1989 roku najlepiej udała się reforma samorządowa. Podzielam ten pogląd, chociaż będąc przewodniczącym krakowskiej Rady Miasta w latach 1990-1993 mówiłem, iż, odnowiony samorząd Krakowa - poprzednio miasta o statusie województwa - otrzymał w 1990 roku na podstawie tzw. ustawy kompetencyjnej mniej uprawnień i pieniędzy niż niegdysiejsza fasadowa rada narodowa. Próbował to skorygować program pilotażowy reformy powiatowej, blokowany skutecznie po wyborach parlamentarnych 1993 roku. Ostatnio tzw. ustawa miejska z grudnia 1995 roku przekazująca największym miastom wiele zadań leżących dotąd w kompetencjach województw jest krokiem naprzód, chociaż ustawa ta doprowadziła do głośnych już konfliktów z rządem z powodu zbyt skąpych subwencji na szkoły czy służbę zdrowia przekazywanych do gmin przez Warszawę. SGM przyłącza się do tych protestów opowiadając się nie od dzisiaj przeciw "warszawocentryzmowi" i za dalszą decentralizacją państwa, czyli przyszłym samorządowym powiatem i województwem - regionem. Powtórzę, że decentralizacja i samorządność nie jest darem od rządu i jego łaską. Samorządność to jak wynika z etymologii słowa: samo -rządzenie się. Jest to również znany od dawna postulat społecznej nauki Kościoła zgodny z zasadą pomocniczości: jeśli ktoś może cokolwiek zdziałać sam w obrębie mniejszej społeczności, powinien to zrobić, czując się za to również odpowiedzialnym.
Na zakończenie wypada wspomnieć, że Stowarzyszenie dokonało ostatnio zmian w statucie.
Stało się to na Warnym Zebraniu SGM w listopadzie ubiegłego roku. Zlikwidowano Radę Stowarzyszenia. Jej kompetencje przeszły teraz na Zarząd, któremu przewodniczę, na drugą kadencję w Stowarzyszeniu otrzymałem w tajnym głosowaniu 97 % głosów, co mnie nie tylko cieszy ale i utwierdza w przekonaniu, że to, co w SGM robimy, naprawdę służy małopolskim lokalnym społecznościom. Może dodam jeszcze, że tak przedtem jak i teraz funkcję pełnię społecznie.
rozmawiał Władysław Tyrański