Prasa - szczegóły

2011-03-03

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski chce zrezygnować z budowy tzw. kanału ulgi. Taka zmiana planów oznacza uwolnienie nowych bardzo atrakcyjnych terenów inwestycyjnych. Ale co z ochroną przed powodzią?

Budowę czterokilometrowego kanału ulgi, który miał chronić Kraków przed powodzią, wymyślili ponad 100 lat temu Austriacy. Od tamtego czasu miasto wciąż rozważa tę bardzo kosztowną inwestycję. W planach przestrzennych rezerwuje pod nią grunty, co blokuje rozwój miasta na tych terenach (miał prowadzić od Pychowic do ujścia Wilgi). W kampanii wyborczej Jacek Majchrowski zapowiedział, że w tej kadencji miasto przesądzi, czy ta inwestycja ma sens. Wszystko wskazuje na to, że decyzja już jest.

- Prezydent uważa, że Kraków będzie bezpieczniejszy przed wielka wodą, jeśli podwyższymy wały. Kanał ulgi nie uchroni krakowian - gdy projektowano go przed 100 laty, Kraków był znacznie mniejszy, a koniec kanału znajdował się wówczas poza miastem - tłumaczy Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta. Przekonuje, że przekopanie kanału to zbyt kosztowana inwestycja, która pociąga za sobą dodatkowe koszty, np. budowy w Krakowie dziewięciu nowych mostów.

Tymczasem w projekcie rządowego "Programu ochrony przed powodzią w dorzeczu górnej Wisły do 2030 roku" na kanał ulgi zarezerwowano wstępnie 1,2 mld zł. Według Majchrowskiego pieniądze te lepiej wydać na wzmocnienie i podwyższenie wałów przeciwpowodziowych. "Można za to utworzyć poldery i podwyższyć wały. Tylko na niektórych odcinkach mają one odpowiednią wysokość" - mówił prezydent na łamach "Dziennika Polskiego", wskazując na konieczność ostatecznej decyzji w sprawie kanału.

Co na to radni? - Stosunek kosztów budowy kanału do płynących z niego korzyści pokazuje, że należy zrezygnować z tej inwestycji. Austriacka ekspertyza udowadnia, że przekopanie kanału obniży taflę wody w Wiśle tylko nieznacznie - przekonuje Grzegorz Stawowy, przewodniczący mającego większość w radzie klubu PO.

Stawowy, który jest też przewodniczącym komisji planowania przestrzennego, postuluje, by tereny, które do tej pory były rezerwowane pod kanał, objąć teraz intensywnymi pracami planistycznymi. Jego zdaniem warto też zintensyfikować myślenie o polderach przeciwpowodziowych. - Wielu krakowian pobudowało, niestety, domy blisko rzeki na terenach zalewowych. Miasto mogłoby np. wynegocjować z tymi ludźmi, że tereny te w wypadku wielkiej powodzi będą pełnić funkcje polderów, a poszkodowani mieszkańcy dostaną wówczas określone wcześniej odszkodowania - proponuje Stawowy.

Gdy w magistracie zapadnie ostateczna decyzja o rezygnacji kanału ulgi, miasto wystąpi do urzędu marszałkowskiego o zaktualizowaniu planu przestrzennego województwa i wykreślenie tej inwestycji. To otwiera drogę do zniknięcia kanału z dokumentów planistycznych miasta. W tej ostatniej sprawie muszą wypowiedzieć się radni - opinia przewodniczącego klubu PO wskazuje jednak, że rada kanału nie obroni.

Czy jest szansa, by rządowe pieniądze rezerwowane na kanał ulgi przenieść na remonty wałów? - Trzeba o to pytać ministra Millera. Ja jestem jednak przekonany, że rezerwowane na to ponad miliard złotych lepiej wydać na wzmocnienie wałów - odpowiada Stawowy.

Eksperci nie są zgodni

Do budowy kanału ulgi zachęcali naukowcy z Politechniki Krakowskiej pod przewodnictwem prof. Elżbiety Nachlik. Z ich ekspertyzy wynikało, że kanał będzie najlepszym zabezpieczeniem przeciwpowodziowym dla Krakowa. Gdy w ubiegłym roku wysoki poziom wody w Wiśle zagroził mostowi Dębnickiemu, prof. Nachlik wypowiadała się na naszych łamach: "Gdyby istniał kanał ulgi, woda pod mostem Dębnickim byłaby o 60 centymetrów niżej".

Sensowność budowy kanału kwestionuje jednak ekspertyza, którą dla miasta przygotowała austriacka firma Tina Vienna. Wynikało z niej, że możliwe są dwa warianty kanału. Pierwszy z nich przewidywał powstanie węższego i płytszego kanału rekreacyjnego za 630 mln zł, drugi zakładał budowę większego kanału żeglugowego za 883 mln zł, po którym mogłyby pływać barki i łodzie. Autorzy raportu stwierdzili jednak, że budowa kanału jest nieekonomiczna z punktu widzenia ochrony przeciwpowodziowej

Magdalena Kursa