Prasa - szczegóły

2011-09-03

- Ja po prostu kocham politykę! Ciepła posada profesora to dekownictwo - uważa filozof prof. Jan Hartman startujący z SLD do Sejmu. Kandydatem Prawa i Sprawiedliwości jest Włodzimierz Bernacki, szef Instytutu Nauk Politycznych UJ. Krakowskie środowisko naukowe mocno wchodzi w politykę.

W tegorocznych wyborach na listach różnych partii pełno jest pracowników naukowych krakowskich uczelni. Największe zaskoczenie to start z Sojuszu prof. Jana Hartmana, kierownika Zakładu Filozofii i Bioetyki UJ. Sam zainteresowany przyznaje, że obawiał się nieco reakcji środowiska.

- Spodziewałem się głosów rozczarowania, że mając poglądy liberalne i rodzinne antykomunistyczne tradycje, startuję z formacji lewicowej. Ja w końcu od dziecka oddychałem KOR-em. Ojciec był opozycjonistą. Ale dziś SLD jest jedyną partią, która na serio podnosi kwestie praw obywatelskich i która upomniała się o takiego człowieka jak ja. Znajomi rozumieją moją motywację - mówi prof. Hartman i deklaruje: Młody profesor, który jest w pełni sił, powinien wykorzystywać swój potencjał. Jeśli obrazimy się na politykę, ona będzie się dalej degenerować! - przestrzega.

Dlaczego startuje do Sejmu? Chce wspierać w parlamencie "ducha racjonalności", upowszechniać kulturę prawną i konstytucyjną, a także walczyć o prawa człowieka, np. przy opracowywaniu ustawy o związkach partnerskich. Jako bioetyk widzi swą rolę w komisji zdrowia - bliskie są mu socjalne rozwiązania, które proponuje Marek Balicki.

Do Sejmu startuje też podwładna prof. Hartmana z uczelni - radna Małgorzato Jantos z PO jest też pracownikiem naukowym Zakładu Filozofii i Bioetyki UJ. - To normalne, że zrealizowani w pracy naukowcy chcą za-istnieć w życiu publicznym. Ubolewam jednak nad tym, że brakuje osób z rozwiniętą świadomością ekonomiczną. Dominują humaniści.

Jeszcze więcej osób zaangażowanych w te wybory znajdziemy w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Do Sejmu jako lider tarnowskiej listy PiS startuje szef instytutu prof. Włodzimierz Bernacki. - Do 10 kwietnia konsekwentnie odmawiałem aktywności politycznej. Tłumaczyłem: kolejną, książkę, artykuł. Przekonywał mnie często Janusz Kurtyka. Gdy zginął, pomyślałem, że nie powinno się odmawiać swego zaangażowania w sprawy publiczne - przyznaje. W stolicy chce wykorzystać swoją teoretyczną wiedzę. - Nasz instytut kształci politologów. Trudno wyobrazić sobie, by rozważać wszystkie zagadnienia tylko na poziomie teorii. Im więcej praktyków, tym lepiej - mówi prof. Bernacki, który w Sejmie chciałby zająć się ustawami związanymi ze szkolnictwem wyższym.

Czy nie obawia się upolitycznienia tak ważnego instytutu? - U nas jest bardzo wiele osób zaangażowanych w życie publiczne. Ale legitymacje partyjne nikogo nie dzielą - podkreślamy to corocznie przy opłatku. Naszym etatowym pracownikiem jest np. Jacek Majchrowski, doktorantem był kiedyś Krzysztof Janik. Moje konserwatywne poglądy były znane, zanim zostałem wybrany na dyrektora instytutu - mówi prof. Bernacki.

Z tego samego instytutu do Sejmu kandyduje z. PiS również. Krzysztof Szczerski, były wiceminister spraw zagranicznych. Przy okazji przypomnijmy, że w wyboty zaangażowany jest też Jacek Majchrowski, współtwórca samorządowej inicjatywy Obywatele do Senatu. Jej kandydatem jest m.in. prof. Włodzimierz Roszczynialski, rektor Wyższej Szkoły Zarządzania i Bankowości w Krakowie.

Twarzą naukowego środowiska w PO od lat jest Jarosław Gowin, rektor Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Tischnera. PO wystawia także Stanisława Hodorowicza, rektora Podhalańskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nowym Targu. Z kolei z. PSL startuje prof. Maciej Kaliski z AGH, wiceminister gospodarki.

Magdalena Kursa