Prasa - szczegóły

2011-03-17

W Krakowie wytyczonych zostanie dziewięć obszarów osuwiskowych, na których nie będzie można budować nowych ani rozbudowywać istniejących domów. Niektórzy właściciele otrzymają odszkodowania. Kto zyska, a kto straci?

- Trzeba podjąć tę trudną, ale rozsądną decyzję. Może w ten sposób ratujemy komuś życie i dobytek. Poza tym dajemy szansę na uzyskanie rekompensaty - tłumaczył Włodzimierz Pietrus, radny PiS-u, po środowej debacie na temat przygotowanych przez prezydenta miasta tzw. uchwał osuwiskowych.

Protestował radny Stanisław Zięba z PO. - Ja za tym ręki nie podniosę! Jeśli urzędnik czy radny nie jest w stanie pomóc ludziom poszkodowanym przez katastrofę, to lepiej by swoich funkcji nie pełnił! Można podejść do problemu w sposób urzędniczy i mówić: nie wolno. Ale co zrobią ci krakowianie, którym zabronimy budowy, a nie będzie im przysługiwać odszkodowanie? - zastanawiał się Zięba. Przekonywał, że dzisiejsze technologie umożliwiają budowy na "niegroźnych osuwiskach".

Odszkodowanie za zaniechanie budowy będą mogli praktycznie dostać tylko ci właściciele działek, którzy mają już decyzje "WZ" lub pozwolenie na budowę, a także właściciele terenów, które w planach zagospodarowania przestrzennego uznane są za budowlane. - A co z działkami nieobjętymi planami, na których teraz rośnie tylko trawa, a których właściciele chcieli w przyszłości się wybudować? Jak udowodnią, że ponieśli stratę? Ci ludzie stracą - podnosił Zięba.

Po ubiegłorocznej powodzi Kraków znalazł się w rządowym wykazie gmin, w których w związku z osunięciem ziemi można wyznaczyć obszary, gdzie obowiązują szczególne zasady odbudowy zniszczonych domów (pomoc rządowa) oraz zagospodarowania terenu (budowy domów, nadbudowy, przebudowy itp.) Aby poszkodowani w powodzi mogli dostać dodatkowe wsparcie, gminy muszą zdążyć z wyznaczeniem obszarów do 7 kwietnia.

Prezydent Jacek Majchrowski wskazał dziewięć takich miejsc i przedstawił radnym uchwały w tej sprawie. Tereny, gdzie ze względu na zagrożenie nie będzie można budować, to okolice ulic: Kaszubskiej, Żyznej, Gościnnej, Kamedulskiej, Kuryłowicza, Przegorzalskiej, Sawiczewskich, Zakamycze, a także rejon tzw. Skarpy Nowohuckiej. Miasto wytyczyło też trzy obszary, gdzie na razie ruch budowlany będzie wstrzymany, ale na których istnieje szansa na ustabilizowanie się zjawisk osuwiskowych. Gdy to nastąpi, budowy będą mogły ruszyć. To rejony ulic: Matematyków Krakowskich, Żabiej oraz Żelazowskiego i Hallera.

Ci, których nieruchomości wartość stracą przez te ustalenia, będą mogli wystąpić do miasta o odszkodowania. - To dla gminy poważny problem. Nie mamy w budżecie zarezerwowanych na to pieniędzy. Ale w tym przypadku najważniejsze są nie koszty, ale zabezpieczenie mieszkańców przed dalszymi stratami. Zbytnie obciążanie osuwisk mogłoby bowiem skutkować poważnymi katastrofami - tłumaczy Małgorzata Mrugała, dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska UMK.

Dodaje, że powołana przez gminę komisja rozpatrzy indywidualnie każdy wniosek o odszkodowanie. - Ograniczenia w korzystaniu z danej działki oszacuje rzeczoznawca. Oprócz odszkodowania w gotówce możliwe będą też zamiany terenów na inne gminne - mówi dyrektor Mrugała.

Wygląda na to, że radni przyjmą uchwały osuwiskowe. - Te rozwiązania, jak każdy medal, mają dwie strony. Z jednej dają szanse na rządowe dotacje, z drugiej ingerują w prawo własności. Myślę, że dla dobra poszkodowanych trzeba będzie je jednak przyjąć - mówi Grzegorz Stawowy, szef klubu PO, zaznaczając, że w tak trudnej sprawie dyscypliny klubowej na pewno nie będzie.

Jeśli radni uchwalą obszary osuwiskowe, przepisy te wejdą w życie natychmiast.

Magdalena Kursa