Prasa - szczegóły

2012-01-19

- Być może dodamy pieniędzy na poszczególne festiwale KBF-u, ale wcześniej prześwietlimy dokładnie finansowanie każdego z nich - deklarują politycy PO. Kilkoro z nich zapewniało wczoraj także o poparciu mocno poirytowanych przedstawicieli organizacji pozarządowych.

Zmniejszenie budżetu Krakowskiego Biura Festiwalowego przez PO spowodowało w Krakowie dużą krytykę. Dlatego politycy tej partii biorą pod uwagę pewne ustępstwa. Ireneusz Raś, szef małopolskiej PO, wyjaśnia polityczną strategię: - Chodziło nam przede wszystkim o to, by pokazać, że pieniądze na kulturę trzeba wydawać racjonalnie i że poszczególne festiwale najprawdopodobniej można robić mniejszym kosztem. Według mojej opinii dobrym festiwalom nic nie grozi.

W podobnym tonie wypowiada się Grzegorz Stawowy, szef klubu PO, który cały czas podkreśla słuszność decyzji PO. - Dla nas priorytetem są granty na projekty sportowe, potem granty kulturalne, podwyżki dla nauczycieli i dopiero na czwartym miejscu Krakowskie Biuro Festiwalowe - mówi Stawowy. Ale deklaruje: - Teraz piłka jest po stronie prezydenta. Jeśli zaproponuje nam zmiany w budżecie miasta, polegające na dodaniu pieniędzy na poszczególne festiwale, zastanowimy się nad tym. Poprosimy o dokładny kosztorys każdego z nich. Chcemy od twórców festiwali usłyszeć, na co dokładnie idą pieniądze. Nie rościmy sobie oczywiście prawa do doboru artystów, ale skończyły się czasy, że KBF prosi o 5 mln zł, a rada daje je bez dyskusji. Chcemy wydawać pieniądze na kulturę, a nie na wydatki administracyjne biura - zastrzega Grzegorz Stawowy, który uważa, że działalność biura nie należy do tanich. - Może KBF powinien lepiej negocjować stawki za wynajęcie teatrów czy innych powierzchni. W Krakowie można usłyszeć, że płaci te najwyższe.

Jego zdaniem PO już odniosła sukces, bo wiceprezydent Magdalena Sroka, odpowiedzialna za kulturę, mówiła w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", że na najważniejsze festiwale potrzebuje realnie 5 mln zł, tymczasem radni obcięli KBF-owi 6,7 mln zł. - Czyli już teraz udało nam się dla miasta zaoszczędzić 1,7 mln zł - cieszy się Grzegorz Stawowy. Zapomina jednak, że wiceprezydent Sroka mówiła przy tym o likwidacji minimum jednego z wydarzeń: Festiwalu Muzyki Filmowej i zagrożeniu kilku innych.

Wczoraj radni PO oraz wiceprezydent Magdalena Sroka spotkali się z przedstawicielami organizacji pozarządowych. - Sytuacja miasta jest kryzysowa - mówiła radna Małgorzata Jantos, tłumacząc jednocześnie, że spotkanie zostało zwołane po to, aby poinformować organizacje pozarządowe, jak wygląda sytuacja z programem mecenatu. - W przyszłym tygodniu ogłoszony zostanie konkurs na granty trzyletnie, dla festiwali i wydarzeń najważniejszych z punktu widzenia charakteru metropolitalnego miasta - powiedziała wiceprezydent Sroka.

Miasto miało też rozpisać konkursy na granty dla mniejszych festiwali, a także na całoroczną ofertę kulturalną dla organizacji i instytucji, które w sposób ciągły świadczą ofertę kulturalną w mieście. Te jednak nie zostaną na razie ogłoszone, bo za sprawą poprawki radnych PO zabrakło na nie 2,6 mln zł.

- Jak możecie ciąć w budżecie kultury, który i tak jest co roku za mały? - irytowała się Joanna Słowińska z festiwalu Rozstaje.

Radny Andrzej Hawranek tłumaczył, że przygotowując poprawkę do budżetu, jego klub nie wiedział, na co mają trafić zarezerwowane w wydziale kultury pieniądze. Zapewniał jednak, że Platforma poprze poprawkę przywracającą dotację na granty pod warunkiem, że ich wydatkowanie będzie przejrzyste.

- Jakiej przejrzystości, jakich informacji pan od nas oczekuje? - zapytał jeden z uczestników spotkania.

- Mój profesor nauczył mnie pewnej ważnej regułki, że istnieje prawda, gówno prawda i statystyka - odpowiedział Hawranek. Dodał też, że dla mieszkańców Krakowa jednym z najpilniejszych w tej chwili zadań jest budowa żłobków. I właśnie dlatego PO zabrała kulturze.

To rozjuszyło przedstawicieli organizacji pozarządowych. - Jak możemy wam wierzyć, skoro używacie tak populistycznych haseł? Na ile realne są wasze obietnice? - pytali.

Tomasz Gutkowski (Miesiąc Fotografii w Krakowie) zaapelował do radnych i przedstawicieli władz miasta, by jak najszybciej wysłać "pozytywny komunikat w świat, bo jak na razie to z nas tylko szydzą".

- Jesteśmy ofiarą konfliktu pomiędzy radnymi a prezydentem miasta. Wykażcie wolę kompromisu, ale nie naszym kosztem. Miejcie odwagę powiedzieć, jakie są wasze priorytety - prosił z kolei Robert Salisz ze Stowarzyszenia im. Ludwiga van Beethovena.

Radna Jantos obiecywała, że jeśli prezydent miasta przygotuje na sesję 8 lutego poprawkę zwiększającą dotacje na granty, radni PO będą gotowi przegłosować ją podczas jednego posiedzenia.

Chwilę później okazało się, że to tylko deklaracja paru obecnych na wczorajszym spotkaniu radnych. A do tego musi być spełniony jeszcze jeden warunek. Jaki? - Że prezydent nie zrobi tego kosztem naszych poprawek - powiedziała Jantos.

- A więc jesteśmy waszymi zakładnikami - podsumowała Danuta Glondys ze stowarzyszenia Willa Decjusza.

Magdalena Kursa, Tomasz Handzlik