2011-01-21
O przeprowadzenie uzupełniających konkursów ofert uwzględniających dostępność i kontynuację leczenia apelowali miejscy radni do przedstawicieli małopolskiego NFZ-etu.
Po ostrej dyskusji o kontraktach NFZ-etu w sejmiku przyszedł czas na dyskusję w Radzie Miasta Krakowa. Na wczorajszej nadzwyczajnej sesji pojawili się radni, pacjenci i przedstawiciele placówek medycznych. Po raz kolejny pod adresem małopolskiego NFZ-etu padły ostre komentarze. Zagrożenie bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców, brak możliwości wyboru lekarza i przerwanie ciągłości leczenia - to główne zarzuty.
- Co to za ciągłość leczenia, jeśli poradnia z 20-letnim stażem, w której leczy się 20 tysięcy pacjentów, nie dostaje kontraktów? - pytał radny Władysław Kosiniak-Kamysz.
Wtórowała mu Anna Prokop-Staszecka, dyrektor szpitala Jana Pawła II, prosząc dyrektor małopolskiego NFZ-etu Barbarę Bulanowską o wyjaśnienie, dlaczego tak renomowane poradnie jak ta przy Rusznikarskiej czy na Młodej Polski nie dostały kontraktów.
- Im mniej logiki, tym więcej przepisów - mówiła Prokop-Staszecka, nawiązując do komputerowego konkursu NFZ-etu, w którym poradnie musiały wypełniać kilkusetstronicowe podania, aby dostać kontrakt.
- Czy komputer pozwala państwu wyłączać rozum? - pytał dyrektor Bulanowską radny Jerzy Sonik, nawiązując do pomyłek, jakie nastąpiły przy przeprowadzaniu "rankingu komputerowego", po którym okazało się, że znaczące w regionie poradnie zostały bez pieniędzy.
Radni zarzucali też funduszowi, że odbiera pacjentom konstytucyjne prawo do wyboru lekarza. - Jestem już starą kobietą. Mam szereg schorzeń. Nie mam nawet siły szukać nowego lekarza, a ten, u którego leczyłam się od lat, nie dostał kontraktu. Co ma robić? Dlaczego NFZ odbiera mi prawo do godnej starości i leczenia u zaufanego, sprawdzonego lekarza? - mówiła jedna z przybyłych na sesję pacjentek poradni przy Rusznikarskiej.
- Poradnie zarzucają nam, że nie dostały kontraktów, a przecież są świetne, bo leczyły pacjentów od lat. Nie wolno im tego robić! W kryteriach nie jest brane pod uwagę, że kiedyś się było realizatorem świadczeń. Konkurs ma jasne kryteria, dzięki którym wybieramy najlepszych - odpowiadała dyrektor Bulanowska. Podkreślała też, że fundusz miał zaledwie trzy miesiące na rozdzielenie 4 mld zł między tysiąc podmiotów. Przedstawiła tabele, wykresy i statystki, przekonując, że jest dobrze, bo pieniędzy i wykupionych świadczeń jest więcej, a dzięki konkursowi pacjenci mogą leczyć się w nowoczesnych, lepiej wyposażonych placówkach.
- Jeśli chłop ma dwie nogi i jedzie na koniu, co ma cztery, to statystycznie mają po trzy - skwitował jej wystąpienie radny Jerzy Friediger. Po czym wszyscy radni zgodnie pytali: gdzie w tych statystykach jest mowa o pacjencie i jego dobru?
Odpowiedzi nie uzyskali. Przyjęli więc rezolucję, w której domagają się przeprowadzenia uzupełniających konkursów ofert uwzględniających dostępność i kontynuację leczenia, zwłaszcza dla osób starszych i dzieci, oraz wsparcie jednostek posiadających doświadczenie i sprzęt. Zawnioskowali też do minister zdrowia o przedstawienie im wyników prowadzonej właśnie kontroli. Wyniki mają być znane 25 stycznia.
Dominika Wantuch
Gazeta Wyborcza Kraków
2011-01-21