2011-01-25
Skąd zabrać, co obciąć, a może jeszcze raz przeliczyć? - zastanawiają się radni, którzy zobowiązali się znaleźć w tegorocznym budżecie pieniądze na infrastrukturę rowerową. Szansę są jednak małe.
W projekcie budżetu na ten rok na infrastrukturę rowerową nie ma ani złotówki (rok temu radni znaleźli jedynie pół miliona złotych). Aktywiści rowerowi, zrzeszeni w inicjatywie Kraków Miastem Rowerów, napisali do radnych apel. Chodzi o niecałe cztery miliony złotych na realizację projektów, które już są gotowe. Radni obiecali podjąć temat i inwestycje rowerowe wprowadzić do budżetu autopoprawkami (mają na to czas do początku lutego). Jak im idzie poszukiwanie pieniędzy?
- Nie jest dobrze - przyznaje Jerzy Woźniakiewicz, radny PO. - Żeby dać pieniądze na rowery, trzeba z czegoś zrezygnować. Problem tylko w tym, że w budżecie nie ma takich pozycji, z których można zrezygnować, odłożyć na przyszły rok. Albo są to inwestycje, które będą realizowane ze środków unijnych, albo takie, w przypadku których umowy zostały już podpisane, a procedury przetargowe ruszyły. Zabierać instytucjom kultury? Dla nich obcięcie budżetu to być albo nie być. Zapewniam, że w klubie trwają na ten temat wielkie dyskusje i żeby coś znaleźć, trzeba będzie się bardzo nagimnastykować.
- Jeżeli chodzi o politykę rowerową, to mamy w radzie miasta koalicję ponad politycznymi podziałami. Nie tylko koledzy z PO szukają rozwiązań - przygotowaliśmy uchwałę kierunkową dla prezydenta, która mówi o tym, żeby inwestycje rowerowe "podpiąć" pod komunikację. To jednak sprawy nie załatwi - mówi Mirosław Gilarski, radny PiS-u.
Radni myślą: może zaoszczędzić na budowie "drugiego magistratu" przy ul. Centralnej (ale pieniądze daje przecież prywatny inwestor), może jednak raz jeszcze zweryfikować kwoty zapisane dla miejskich instytucji? W tym drugim przypadku chodzi o Krakowskie Biuro Festiwalowe, które budżet ma spory (jeżeli porównać go z innymi), ale też wiele imprez w grafiku.
- Mamy świadomość, że większość pozycji w budżecie jest nie do ruszenia. Ale ważne jest to, że radni zdają sobie sprawę, iż brak inwestycji w infrastrukturę rowerową jest po prostu niebezpieczny. Rowerzystów przybywa z roku na rok, a infrastruktura jest na poziomie sprzed paru lat - tłumaczy Adam Łaczek, który reprezentuje inicjatywę Kraków Miastem Rowerów. - Podpisując Kartę Brukselską, Kraków zobowiązał się do 2020 roku zwiększyć udział rowerów w ruchu drogowym do 15 procent; dziś mamy skromne dwa. Odkładając inwestycje na tłuste lata, możemy nie zdążyć do roku 2020. Pamiętajmy też, że im gorsza infrastruktura, albo jej brak, tym więcej wypadków z udziałem rowerzystów.
Wszyscy sugerują, żeby jeszcze raz przejrzeć budżet. - Zdarzało się już tak, że w prezydenckiej wersji budżetu, tej przedstawianej w listopadzie, zapisano kwoty wyższe, niż było to koniecznie. Urzędnicy zakładali, że coś będzie kosztować 10 milionów, i tyle zapisano, a później okazywało się, że jednak osiem i pół - dodaje Gilarski. - W styczniu rozstrzygają się kolejne przetargi i powinniśmy wiedzieć, czy zostały jakieś "końcówki".
Na naszej stronie internetowej wciąż można podpisywać petycję do radnych autorstwa inicjatywy Kraków Miastem Rowerów. Poparły ją już 1772 osoby.
Renata Radłowska
Gazeta Wyborcza Kraków
2011-01-25