Prasa - szczegóły

2011-01-14

Radni Platformy Obywatelskiej przywrócili diety radnym dzielnicowym, którzy pracują w Urzędzie Miasta. - To skok na kasę w wykonaniu PO - denerwuje się radny Mirosław Gilarski z PiS.

Pod koniec poprzedniej kadencji, kiedy większość w Radzie Miasta miał PiS, radni zadecydowali, że nieetyczne jest, aby radni dzielnicowi pracowali w Urzędzie Miasta i jednostkach takich jak Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Uznali, że rodzi to konflikt interesów: radny dzielnicowy jako urzędnik może decydować w sprawach dzielnicy. PiS postanowił z tym skończyć, zwłaszcza, że problem dotyczył radnych dzielnicowych z PO.

Od nowej kadencji sytuacja się zmieniła: większość w Radzie Miasta ma Platforma - I postanowila przywrócić przywileje kolegom - mówi radny Gilarski.

Na ostatniej sesji Rada Miasta przyjęła uchwale, na podstawę której radni dzielnicowi zatrudnieni w urzędzie miasta znów będą mogli otrzymywać diety. - To nie wszystko. PO stworzyła im możliwość dorabiania - mówi radny Gilarski.

W nowej uchwale znalazł się zapis, zgodnie z którym radni dzielnic otrzymają dodatkowe wynagrodzenie za udział w zespołach problemowych, do których zostali powołani przez radę dzielnicy. To może być np. zespół powołany przez komisję rewizyjną do zbadania jakiejś inwestycji. -W ten sposób zachęcimy radnych dzielnic do większej aktywności. Nie zwiększymy im jednak w ten sposób diety. Będą mogli tylko dorobić do maksymalnej kwoty. I tak by to mogli zrobić organizując dodatkowe posiedzenia komisji - mówi radny Dominik Jaśkowiec. Dzięki nowym uregulowaniom dieta szeregowego radnego dzielnicowego będzie mogła wzrosnąć o ok. 100 zł - do 400 zł.

Problem dotyczy kilkunastu osób zatrudnionych w Urzędzie Miasta i podległym mu jednostkom. - Gdybyśmy nie zmienili przepisów to narazilibyśmy miasto na odszkodowania. Uchwala przyjęta przez PiS była niezgodna z konstytucją - uważa Dominik Jaśkowiec. Jego zdaniem uchwała ograniczała prawa radnych dzielnicowych. - Szykowali się do tęgą aby zaskarżyć miasto o odszkodowanie i najprawdopodobniej wygraliby - mówi Jaśkowiec.

W urzędzie nie mogą jednak pracować radni miasta Zabrania im tego ustawa o samorządzie gminnym. Ustawa nie precyzuje jednak ograniczeń w stosunku do radnych dzielnicowych: na ich temat w ogólnopolskich przepisach nie ma ani słowa.

Według radnego Jaśkowca można w inny sposób rozwiązać konflikt interesów. Wystarczy, że urzędnik zostanie przesunięty do działu, który nie zajmuje się jego dzielnicą.

Radnego Gilarskiego dziwi również fakt, że uchwała została przyjęta w trybie ekspresowym; z odstąpieniem od drugiego czytania Tak postępuje się w przypadku bardzo ważnych uchwał związanych ze zmianami wydatków w budżecie. - Przyjęliśmy ją w trybie pilnym ze względu na groźbę odszkodowań - tłumaczy radny Jaśkowiec. Chodziło także o tą aby uchwała obowiązywała od nowej kadencji, która dla nowych rad dzielnic rozpocznie się 27 stycznia.

Podwójnego wynagrodzenia nie będą natomiast pobierać radni dzielnicowi, którzy są jednocześnie radnymi miejskimi, albo posłami lub sanatorami. W dzielnicach będą pracować społecznie.

Od tej kadencji dieta przewodniczącego dzielnicy będzie wynosić 2,6 tys. zł. Została obcięta z 3,6 tys. zł. Wiceprzewodniczący będzie zarabiał ok. 1,3 tys. zł, a szeregowy radny - do 400 zł.

W dzielnicach przewagę liczebną nadal ma Platforma Obywatelską choć znacznie mniejszą niż w poprzedniej kadencji, kiedy to rządziła w 14 z nich. Z jej rekomendacji do rad dzielnicy weszło 102 osób na 372 radnych. PiS zdobył 22 mandaty. PO będzie mogła samodzielnie rządzić tylko w jednej dzielnicy - w Krowodrzy.

Agnieszka Maj
Dziennik Polski
2011-01-14