Prasa - szczegóły

2011-03-17

- Tylko pan może zapobiec degradacji wód mineralnych w Piwnicznej-Zdroju - zaapelowali w środę do wojewody ekolodzy i naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej, protestujący przeciwko budowie stacji narciarskiej na górze Kicarz.

- Wojewoda odpowiadał dotąd, że nie może podjąć działań do czasu zakończenia postępowania w starostwie nowosądeckim. Ten moment, by ratować wody, właśnie nadszedł - mówił Radosław Ślusarczyk ze stowarzyszenia ekologicznego Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot na konferencji prasowej zwołanej w środę wspólnie z naukowcami z AGH. Naukowcy i ekolodzy zaapelowali do wojewody Stanisława Kracika o ochronę wód.

Powodem apelu jest niedawna decyzja starosty nowosądeckiego, który podtrzymał postanowienie zezwalające na budowę stacji narciarskiej w Piwnicznej-Zdroju. Ekolodzy i naukowcy obawiają się, że uzdrowisko bezpowrotnie utraci swoje wody mineralne, bo inwestycja powstaje w strefie zasilania Piwniczanki, największego bogactwa tej miejscowości. - To unikalna woda, w Karpatach nie ma cenniejszych surowców. Będziemy robić wszystko, by jej bronić - mówiła dr Lucyna Rajchel z AGH. Protestujący przekonują, że wykorzystanie wód rzeki Poprad do sztucznego naśnieżania stoku może doprowadzić do skażenia bakteriologicznego i chemicznego mineralnych źródeł u podnóża Kicarza (w jednym z ujęć już miało dojść do spadku mineralizacji). Ponadto istnieje obawa, że sztuczne naśnieżanie może uruchomić procesy osuwiskowe. - Na zbocze trafi od czterech do pięciu razy więcej wody niż dotąd - podkreślał dr Mariusz Czop z AGH.

- Czas na taką dyskusję był w 2005 roku, gdy przygotowywano plan zagospodarowania przestrzennego gminy przewidujący tę inwestycję, ale jakoś nikt wtedy nie interweniował - twierdzi Andrzej Gąsiorowski, wiceprezes zarządu spółki Stacja Narciarska Kicarz. Przekonuje, że narciarski kompleks nie zagraża wodom. - Gdyby te problemy były prawdziwe, sądzę, że decyzje zezwalające na inwestycję nie byłyby podtrzymywane. Przeprowadziliśmy badania w terenie, odwierty, które pozwalają stwierdzić, jak będzie przenikać woda z naśnieżania do gruntu. Wyniki dowodzą, że nie będzie trafiać do źródeł.

Naukowcy z AGH kwestionują jakość tej ekspertyzy. - Jest powierzchowna, oparta na czterech odwiertach. To tak jakby lekarz badał kogoś przez sweter - ripostuje dr Czop.

Radosław Ślusarczyk z PnRWI poinformował, że jego stowarzyszenie złożyło już odwołanie od decyzji starosty. Nad jej zaskarżeniem zastanawia się też nowosądecka prokuratura.

- Na razie nie wpłynęło do nas jeszcze żadne odwołanie. Jeżeli do nas trafi, bardzo dokładnie je rozpatrzymy, ale trudno teraz przesądzać, jakie zajmiemy stanowisko - powiedziała "Gazecie" Joanna Sieradzka, rzeczniczka wojewody.

Sid