Prasa - szczegóły

2011-03-07

Szybki tramwaj wciąż nie jest szybki. Jeździ za wolno i za często staje na przystankach. Miasto wydało już ponad 44 mln złotych na system, który nadal nie działa tak jak zapowiadano. Tramwaje nr 50 jeżdżą wprawdzie szybciej, ale daleko im do planowanego ideału.

Po raz kolejny dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zrobili test. Kilka razy przejechaliśmy się trasą "50" ze stoperem w ręku. Okazuje się, że składy na tej trasie jeżdżą z taką samą szybkością z jaką jeździły w 2009 roku. Mimo iż zarówno przedstawiciele firmy Siemens, odpowiedzialnej za inteligentny system sterowania ruchem, jak i urzędnicy miejscy zapewniali, że tramwaj przyspieszy. Miał "nauczyć się miasta", a na skrzyżowaniach priorytetowo dostawać zielone światło.

O godz. 14.06 wskakujemy do "50" na Kurdwanowie. Do skrzyżowania ul. Nowosądeckiej z Wielicką mkniemy bez problemów. Tu zwalniamy i kilkadziesiąt sekund czekamy na zielone światło. Podobnie jest przy Telefonice i na skrzyżowaniach Wielickiej z Powstańców Śląskich i Limanowskiego i Na Zjeździe. Łącznie tracimy tu grubo ponad minutę. - Jeżdżę tędy codziennie i za każdym razem, jak stoimy na światłach, zastanawiam się, dlaczego ten tramwaj nazywa się szybki - dziwi się pasażerka Paulina Zawal. Dojeżdżamy do najbardziej newralgicznego punktu trasy - ronda Grzegórzeckiego. Tu stajemy dwa razy! Przed rondem i na nim. Dwie minuty straty. Dalej tramwaj nabiera już rozpędu i do Krowodrzy nie ma dłuższych przestojów. - Szkoda tylko, że tak się wlecze w tunelu - dodaje pasażer Marcin Borcuch. Całą trasę przejechaliśmy w 39,52 minuty. Droga z powrotem zajęła nam 41,32 minuty.

Zdaniem Jacka Bartlewicza czas jest bardzo dobry. - Tramwaj ma priorytet na wszystkich skrzyżowaniach - wyjaśnia. Dodaje, że jeszcze w 2009 tramwaje jeździły na tej trasie ok. 48-50 minut. Dziś, dzięki Systemowi Obszarowego Sterowania Ruchem, można pokonać tę odległość nawet w 36 minut. Teoretycznie. Taki system mają zamontowany wszystkie pojazdy MPK jeżdżące tzw. kanałem szybkiego tramwaju, by nie blokować "50". - Trasę linii 50 dałoby się pokonać nawet w 20 minut, ale to całkowicie sparaliżowałoby ruch samochodowy - zauważa Mirosław Salwach z Siemensa.

Na trasie szybkiego tramwaju nie wszędzie bowiem są wydzielone torowiska i brakuje bezkolizyjnych skrzyżowań. - Jeśli uszczęśliwimy ludzi w tramwaju, to unieszczęśliwimy kierowców aut - kwituje Bartlewicz. Jednocześnie przyznaje, że dużym problemem jest np. rondo Grzegórzeckie. - Nie za bardzo wiadomo, co tam zrobić. Ale specjaliści cały czas nad tym pracują - zapewnia. Radny Grzegorz Stawowy twierdzi, że ten projekt od początku był skazany na niepowodzenie. - Mamy tramwaj, który się po prostu inaczej nazywa - podkreśla.

Miasto zapewnia jednak, że KST to projekt rozwojowy. - Dziś może nie wszędzie porusza się tak, jak powinien, ale będzie lepiej. Sieć ma w przyszłości obejmować kilkanaście linii - wyjaśnia Jan Machowski z biura prasowego urzędu miasta. Radny Stawowy jest sceptyczny. - Nowe nitki KST nic nie zmienią. Będziemy dalej inwestować w tramwaj, który jest ważny, ale nie przyniesie oczekiwanych efektów - kwituje.

Katarzyna Ponikowska